Kategorie
Mikroopowiadania

Passive me, agressive you

Pisanie to nie tylko przypływy weny i wspaniała proza przenoszona z głowy autora na ekran laptopa czy kartki papieru. Pisanie to także te momenty, gdy patrzysz na napisany własnie tekst i nie widzisz tego, co ułożyłeś w swojej głowie. Pomyślałem więc, czemu nie opublikować opowiadania, które w moich myślach było całkiem zgrabne, a teraz, gdy je czytam, wydaje mi się strasznie banalne.

Kategorie
Mikroopowiadania

Life Eternal

“Trudno jest być kobietą. Jeszcze trudniej jest być kobietą wśród kobiet” usłyszałem kiedyś. Próbowałem przekuć tą myśl w opowiadanie z perspektywy kobiety, ale wydawało mi się to naciągane i zahaczające o mansplaining. Napisałem więc o tym z mojej męskiej perspektywy. Po swojemu.

NOWE OPOWIADANIE / FIKCJA.

Kategorie
Mikroopowiadania

Ta sama chwila

Z krótkofalówki dobiega krzyk: „Szwajcarzy poderwali myśliwce F16, powtarzam, Szwajcarzy poderwali myśliwce F16”. Spoglądam w górę, ale ciepła barwa nieba nie zwiastuje nadchodzącego zagrożenia. Jesteśmy w pobliżu granicy niemiecko-szwajcarskiej. Wszystko wygląda jak zawsze, ale nic już nie jest takie, jak było.

Kategorie
Mikroopowiadania

Samotność w Bülach

To nie jest najsmutniejsza trasa kolejowa. Znam smutniejsze. Na przykład ta z Jaworzna-Szczakowej do Krakowa, w niedzielę, tak około szesnastej, kiedy z plecakiem pełnym słoików wracasz do akademika, w którym gówno zrobione pod prysznicem jest codziennością. Pociąg z Jaworzna-Szczakowej tłucze się do tego Krakowa niemiłosiernie długo, a kolejne stacje coraz bardziej odbierają ochotę do życia, mimo że zbliżasz się do wielkiego miasta.

Kategorie
Mikroopowiadania

O miejscach w Szwajcarii na „A”, które ludzie zwyczajowo mają w dupie

O tym, że jest za późno, zorientowaliśmy się już za zjazdem w stronę przełęczy San Bernardino. Ona przewróciła oczami, ja zakląłem i pognaliśmy prosto na spotkanie z kilkunastokilometrowym korkiem przed tunelem Świętego Gottarda. Gdyby komunikat w radio dotarł do nas kilka minut wcześniej, odbilibyśmy w stronę San Bernardino i potem na Chur, jadąc nieco dłuższą, ale pustą trasą. – Skoro już jedziemy przez Gottard, moglibyśmy zatrzymać się na noc w Airolo – sugeruję nieśmiało, a ona patrzy na mnie jak na kompletnego idiotę i wiem, że za chwilę eksploduje, to tak jakbym odpalił papierosa nad kuchenką z odkręconym gazem.