O tym, że jest za późno, zorientowaliśmy się już za zjazdem w stronę przełęczy San Bernardino. Ona przewróciła oczami, ja zakląłem i pognaliśmy prosto na spotkanie z kilkunastokilometrowym korkiem przed tunelem Świętego Gottarda. Gdyby komunikat w radio dotarł do nas kilka minut wcześniej, odbilibyśmy w stronę San Bernardino i potem na Chur, jadąc nieco dłuższą, ale pustą trasą. – Skoro już jedziemy przez Gottard, moglibyśmy zatrzymać się na noc w Airolo – sugeruję nieśmiało, a ona patrzy na mnie jak na kompletnego idiotę i wiem, że za chwilę eksploduje, to tak jakbym odpalił papierosa nad kuchenką z odkręconym gazem.
