Kategorie
Mikroopowiadania

Rzeczy, które robisz w Szwajcarii będąc grubym

„Cudnie!” – krzyk dietetyczki dociera do mnie jak przez szybę. Chwilę wcześniej powiedziałem jej, że wejdę na Grosser Mythen, a ona uznała to za wspaniały cel na drodze do utraty dwudziestu pięciu kilogramów. Jestem w klinice na terenie szpitala kantonalnego. Siedzimy w małym, ascetycznie urządzonym pokoju przy dużym stole. Ona, kobieta w średnim wieku, mogłaby być moją mamą, gdyby moja mama była rozentuzjazmowaną hipiską. Ja – dobijający czterdziestki tateł, który próbuje uniknąć wejścia w nowe dziesięciolecie z pakietem standardowym „cukrzyca, ryzyko udaru, nadciśnienie”. Dietetyczka rozpływa się nad moim planem wejścia na szwajcarski Giewont, a ja wizualizuję sobie przyszłosć. Nagłówki lokalnych gazet: „Lokalny tata cudnie chudnie”, „Eksperci go nienawidzą, dwadzieścia pięć kilo w kilka miesięcy bez efektu jojo”, może nawet zdjęcia na insta z metamorfozy „przed” i „po”, gratulacje od znajomych, niskokaloryczna, ale bogata w mentalny błonnik karma dla poczucia własnej wartości.

Kategorie
Mikroopowiadania

Polsko-szwajcarska złota rączka

Brodzę po kostki w fekaliach wybijających z toalety i odkręconego odpływu kanalizacyjnego. W całym domu śmierdzi niemiłosiernie i nawet otwarte na oścież okna nie pomagają. Ale nie będę ukrywał, że w tym całym zamieszaniu jest trochę mojej winy. Wspominałem o tym kiedyś sąsiadowi, on z kolei powiedział o tym znajomemu, a on zna kogoś, kto ma kuzyna, który pracuje w szwajcarskim parlamencie. „Polacy są we wszystkim ekspertami” – dokładnie to powiedziałem, ale zdanie było zabarwione polską ironią, której pragmatyczny szwajcarski umysł sąsiada niestety nie przefiltrował. Tak, przyznaję więc, że jest w tym wszystkim nawet nieco więcej niż trochę mojej winy.

Kategorie
Mikroopowiadania

W Hunzenschwil nigdy nie przestawajcie marzyć

Ubrana w zielony firmowy strój Recycling Paradies dziewczyna przy kontenerze ze starymi ubraniami wybucha płaczem. Zauważa, że jej się przyglądam, i szybkim ruchem ociera łzy z twarzy. „Przepraszam – mówi – jestem tu dopiero tydzień. To ponoć normalne, kwestia przyzwyczajenia”. Kiwam głową ze zrozumieniem, a dłoń zaciskam na uchwycie wypłowiałej sportowej torby, którą ze sobą przyniosłem.

Kategorie
Mikroopowiadania

Death to my hometown

“Death to your concern, death to my return, death to my hometown” Logh

„Twoje miasto umiera” – wiadomość na poczcie głosowej była krótka. Wtedy nie zdążyłem odebrać, potem nikt nie odbierał. I teraz stoję w jednym z centralnych punktów mojego rodzinnego miasta, by sprawdzić, co właściwie tu się stało.

Kategorie
Mikroopowiadania

Flughafen

1.

Jeszcze w Krakowie kupiłem obwarzanka. Najlepsze są te poranne: świeże, chrupiące, pachnące piekarnią. Zawsze w trio – mak, sezam lub sól. Zabrałem go ze sobą do samolotu. W czasie lotu nigdy nie jem kanapek serwowanych na pokładzie, smakują jak wyszarpane strony z gazet otoczone kartonem.

Kategorie
Mikroopowiadania

Engelberg

Dzisiejszego poranka miałem wybór. Po pierwsze, mogłem przesiedzieć całą sobotę w domu i wypić morze alkoholu. Określenie „morze alkoholu” to rzecz jasna przesada, bo skończyłoby się na sączeniu butelki wina, góra dwóch, ale jestem człowiekiem, więc skłonność do przesady nie jest mi obca. Drugim, mniej oczywistym wyborem, było pojechać na zawody w skokach narciarskich do Engelbergu. Na to się zdecydowałem.

Kategorie
Mikroopowiadania

Dmuchawce, latawce, Dietikon

To już południe lata, a ja czuję, jakbym dopiero teraz się obudził. Jeszcze z końcem wiosny moje życie w tym świecie z betonu wyglądało inaczej. Drobne kradzieże w centrum handlowym Shoppi Tivoli. Nocne wyścigi naszymi stuningowanymi mercedesami po polnych drogach na obrzeżach Spreitenbach. Wreszcie bójki z konkurencyjnym gangiem, na czele z ostrzyżonym równo niczym opiekana na ruszcie rolka kebaba Renanem z Dietikonu. Albańczycy, Chorwaci, Serbowie, Etiopczycy, Erytrejczycy i inne mniejszości – taka mieszanka sugeruje konflikty na tle narodowościowym, ale nie, to nie tak. Tu chodziło wyłącznie o prymat. My – Spreitenbach z Argowii kontra oni, Dietikon z kantonu Zurych.

Kategorie
Ostatni Szwajcar na Ziemi

Slime


Córka uparła się zrobić slime. Pytam ją, co to takiego, bo choć slime przywodzi mi na myśl jakąś glutowatą maź, to nie mam pojęcia, do czego ma to jej służyć. „To najfajniejsza rzecz pod słońcem, wszystkie moje koleżanki chcą to mieć”, słyszę w odpowiedzi. Próbuję dopytać, czy chce, bym też jej kupił, ale nie. Ona chce zrobić swój. I nie chce powiedzieć mi, dlaczego.

Kategorie
Mikroopowiadania

W Conters możesz być kim chcesz, jeśli tylko zapragniesz

Nie znoszę truizmów. Wiecie, tych bzdur w stylu, że lubisz porządek, jesteś nastawiony na cel, a twoim życiowym mottem jest być lepszą wersją samego siebie. A jeszcze bardziej nie znoszę głupio-mądrych prawd, którymi zalewani jesteśmy każdego dnia. Ale już całkiem dobrze sobie z tym radzę. Kiedyś było gorzej. Pamiętam kolesia, który w rozmowie rzucił, że emigracja to sprawdzian patriotyzmu. Poniosło mnie. Rzuciłem się na niego, przewróciłem na ziemię i siedząc na nim okrakiem, okładałem pięściami po twarzy. Krew z nosa lała mu się strumieniami, spomiędzy dziąseł ciekły strużki krwi, a ja biłem go bez opamiętania. Gdy leżał półprzytomny na ziemi, blado-czerwony, zastanawiałem się, jak mi wypadł ten patriotyczny test. To wtedy wysłano mnie na terapię.

Kategorie
Mikroopowiadania

Samotność w Bülach

To nie jest najsmutniejsza trasa kolejowa. Znam smutniejsze. Na przykład ta z Jaworzna-Szczakowej do Krakowa, w niedzielę, tak około szesnastej, kiedy z plecakiem pełnym słoików wracasz do akademika, w którym gówno zrobione pod prysznicem jest codziennością. Pociąg z Jaworzna-Szczakowej tłucze się do tego Krakowa niemiłosiernie długo, a kolejne stacje coraz bardziej odbierają ochotę do życia, mimo że zbliżasz się do wielkiego miasta.